A.S. Byatt OPĘTANIE

Cebula ma warstwy – rzecz powszechnie wiadoma. O ograch nie wspominając. Do tego rozsławionego duetu dodać należałoby również „Opętanie” A.S. Byatt , która to powieść ze swej złożoności zdołała uczynić oręż w walce o serca tak czytelników, jak i krytyków literackich. I nie zamierzam się tutaj wyłamywać z szeregu oniemiałych wielbicieli, ani też prześcigać w hojnym sypaniu nabożnie dobranymi superlatywami. Stwierdzam więc krótko, acz stanowczo: Byatt wielką pisarką jest.

Wspomnieć o wszystkim, co niesie ze sobą rzeczona powieść, nie sposób. Pominąć dostojnym milczeniem – zbyt łatwo. Stąd nie lada wybiórcze i pobieżne, ale dla mnie istotne wyróżnienie kilku opętańczych atutów.

Tam jest to wszystko: i ogród, i drzewo,

Wąż przy korzeniu, w górze złoty owoc,

Kobieta w cieniu liściastej korony,

Płynąca woda i zielona trawa.

Tam wszystko jest i było. Na krawędzi świata (…)


Idea książki zakiełkowała w umyśle autorki pewnego dnia, gdy w bibliotece British Museum zaobserwowała krzątaninę badaczki literatury specjalizującej się w opracowywaniu twórczości Coleridge’a. Znana z całkowitego oddania swojej pracy i pochłonięta tekstami poety do tego stopnia, iż zdawała się nie być już sobą, ale istotą żyjącą cudzym życiem, operującą wyłącznie słowami i myślami obiektu swoich badań – o ironio – sama okazała się inspirującym literacko obiektem. Byatt nie zadowalają bowiem powierzchowne symptomy, postawiła więc sobie intrygujące pytania: czy to badaczka próbuje posiąść (possess) życie poety, wgryzając się w nie z taką pasją, czy też to on, z zamierzchłej przeszłości, przejął niejako jej istnienie na własność (possession)? Co też owładnęło ową panią, która w sekrecie wykupiła zapiski poety i potajemnie wywiozła je z Anglii, by w ten sposób wejść w posiadanie (possession) jego cząstki? Jak widać niejednoznaczność pojęcia stanowiącego oryginalny tytuł powieści, słusznie kojarzącego się także z seksualnością, wskazuje czytelnikom konieczność wielokierunkowego odczytywania całej historii.

(…)nie masz poczucia, że metafory pożerają nasz świat?

Powieść akademicka, romans historyczny, zagadka detektywistyczna – pomysłowa i nośna konstrukcja fabuły obrasta, w miarę zagłębiania się w tekst, symbolami, kulturowymi odniesieniami, nawiązaniami do teorii badań literackich, mitologii, legend, tradycji, obyczajowości. Byatt okazuje się niebywale wszechstronną i kompetentną kreatorką, racząc swoich czytelników poematami i innym lirycznymi formami, zróżnicowaną epistolografią, wiktoriańskimi dziennikami kobiet dojrzałych i całkiem młodziutkich, folklorystycznymi gawędami i legendami a także fragmentami tekstów naukowych. Melanż gatunkowy składający się na „Opętanie” zachwyca rozmachem i solidnym przygotowaniem pisarki, a ponadto umożliwia liczne narracyjne zmiany perspektyw i uwiarygadnia powołane do życia postaci, zwłaszcza poetów wiktoriańskich i ich otoczenie. Poszczególne fragmenty owych różnorodnych stylistycznie wtrętów nie stanowią jednak czczej zabawy konwencjami literackimi, ale wnoszą  do intrygi powieściowej kolejne elementy układanki dopełniające całości. A przede wszystkim eksplorują ważny dla Byatt motyw: analizę naukową literatury, poszukiwanie znaczeń tekstów, ich interpretacje w oparciu o aktualnie modne prądy myślowe (feminizm, psychoanaliza itd.), metodologię badań literaturoznawczych (strukturalizm, poststrukturalizm itd.), miejsce autora w jego dziele, miejsce badacza w interpretacji tego dzieła, stosunek biografa do obiektu swojej pracy. Błyskotliwe i wieloaspektowe ukazanie w sposób przystępny (a może nie rzucający się w oczy?) całego spektrum zagadnień teoretycznoliterackich – ciężkostrawnych przecież dla przeciętnego czytelnika – w jednej z najpopularniejszych powieści ostatnich lat to dla mnie fenomen. Byatt nie obarcza czytelników swoim intelektualnym zacięciem, ale porywa ich ze sobą w świat własnych idei, oplecionych żywą tkanką zdarzeń i ludzi.

Pomijając naprawdę wiele ciekawych elementów powieści, nie mogę nie wspomnieć o kobiecych wątkach w „Opętaniu”. Bohaterki Byatt to postacie niezwykle złożone, nietuzinkowe, malownicze. Czy to wiktoriańska poetka, starająca się żyć w zgodzie ze sobą, a na przekór społecznym i obyczajowym ograniczeniom, czy też bretońska młódka, wychowana wśród podań i legend, a aspirująca do miana pisarki, czy też współczesna nam badaczka gender, wyzwolona i niedostępna emocjonalnie – wszystkie one skutecznie ubarwiają materię powieści. Ich postawy nabierają symbolicznych znaczeń i są wyrazem pewnych idei. Nie przypadkiem tekst powieści przeplatają legendy o Meluzynie, mieście Is, syrenach czy mitycznych wężach uosabiających istotę kobiecości. Byatt potrafi pisać o miejscu kobiet mądrze i dobitnie. To nie jest wojujący bezmyślnie feminizm, próbujący toczyć pianę w imię nie wiadomo czyich interesów (dla takich zjawisk autorka ma w swoim arsenale spore zapasy ironii), ale znakomicie uchwycona refleksja nad rzeczywistością obecną i historyczną. Przyznam, że jak dla mnie, jej bohaterki zupełnie przyćmiewają swoich powieściowych partnerów. Czy to celowy zabieg autorki, czy też moja własna percepcja płata mi figle? Kto wie.

„Opętanie” A.S. Byatt przenosi czytelnika do niezwykłego świata wiktoriańskiej Anglii, który zwykł jawić się nam  jako skostniały, przeżarty hipokryzją i pruderią skansen, a w rzeczywistości tętni wolą życia, odkrywania i zmian. Przesycony jest duchem romantyczności, wiarą w nieśmiertelną duszę człowieka (spirytyzm), przekonaniem o jego specjalnym posłannictwie na ziemi. Konfrontacja ze współczesnym światem, w którym przyszło nam żyć obecnie – pozornie wyzwolonym, gruntownie poznanym, naukowo zmierzonym i zbadanym, tolerancyjnie gwarantującym wszelkie wolności jednostce – okazuje się druzgocąca. Zagubieni i samotni, nie dostrzegamy tego co ważne, sami więzimy się w pancerzach własnych powinności, oczekiwań i lęków. W pędzie do poznania, zaklasyfikowania, obnażenia i analizy zatracamy pierwotne sensy słów, rzeczy, siebie.

(…) Bo pierwsi ludzie nazwali to miejsce.

Stworzyli słowa, by nazwać świat cały:

Ogród i drzewo, węża i kobietę,

Złoto. I jabłka. Stworzyli poezję,

A rzeczy stały się swymi nazwami.

A z nazw, misternie z sobą połączonych,

Powstały metafory, obrazy prawdy,

Albo prawdy widzialnej (…)


Byatt gwarantuje intelektualną ucztę: czujcie się zaproszeni!

A.S. Byatt, Opętanie, Prószyński i S-ka, 2010

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka

22 thoughts on “A.S. Byatt OPĘTANIE

  1. Świetny tekst, gratuluję.
    Celna uwaga na temat tytułu – język polski nie jest w stanie oddać niuansów słowa possession;(
    Do dzisiaj myślę o tej powieści w kategoriach uczty literackiej;)

    • .::Czytanki Anki::.
      Zgadza się, polskie tłumaczenie tytułu, choć chwytliwe, nie oddaje całej gamy różnorodnych znaczeń, jakimi kierowała się autorka. Mam tylko podejrzenia, że podobnie dzieje się z samym tekstem powieści – Byatt jest bardzo precyzyjna językowo, bawi się niejednoznacznością, metaforami i symboliką, co w przekładzie z pewnością umyka. Tytuł najłatwiej „zdemaskować”, ponieważ jest wyeksponowany. Resztę pozostawiam czytającym oryginały :)

      Aniu, a może by tak w przyszłości „Opętanie” pojawiło się w klubie czytelniczym? Z wielką chęcią przeczytałabym opinie innych: szczegółowe i analityczne, ponieważ samemu łatwo się pogubić w gąszczu tematów, symboli i znaczeń. W notce wolałam nie zapuszczać się w labirynty detali, by nie zginąć samotnie na polu walki ;)

      • To byłby b. dobry wybór do klubu czytelniczego. Ja się wręcz obawiam mnogości tematów do omówienia – starczyłoby na kilka posiedzeń;)

        • Aniu, wiem, że w zasadach klubowych jest zapisane, by książka była niezbyt długa, ale ‚Opętanie’ aż się prosi o rozmowę opartą na detalach, a nie ogólnikach. W takich monologujących notkach, szczegółowe potraktowanie powieści byłoby z kolei zbyt męczące.
          Będę w każdym razie wypatrywać Byatt, a tymczasem spróbuję się przyłączyć do dyskusji o „Kobiecie z wydm” :)

          • Cieszę się na Twój udział;).
            Umówmy się, że „Opętanie” będziemy omawiać po wakacjach, może w październiku? Naturalnie podam termin z duuużym wyprzedzeniem;))) Sama też muszę jeszcze raz przeczytać;)

            • Czas na pewno będzie potrzebny na lekturę. Proza tej autorki wymaga zresztą skupienia i uwagi. Sama sobie zrobię powtórkę, ponieważ pierwsze czytanie jest zazwyczaj najmniej uważne, goni za fabułą :)

              Ale się cieszę, że bierzesz „Opętanie” pod uwagę! Tak egoistycznie bardzo, ale chciałabym z tej książki wycisnąć, ile się da, a dzięki dyskusji są na to szanse ;)

  2. maiooffka, przeszłaś sama siebie! Dowiedziałam się o tej książce w zeszłym roku, oczywiście, że przeczytam :] Tylko recenzji nie będzie sensu pisać po tej Twojej ;)

    • .::Kornwalio::.
      Oj, zapewniam Cię, że ledwie prześlizgnęłam się po powierzchni tej powieści. O niej można napisać kolejną powieść tak po prawdzie. Więc każda opinia jest cenna, nadgryza tekst Byatt z innej strony i warta jest dopisania :) Zachęcam więc do lektury i recenzowania, bo nadal można mnóstwo dodać!

  3. A.S. Byatt jest faktycznie fantastyczna, i jeżeli podobało Wam się ‚Opętanie’ to ‚The Children’s Book’ jest jeszcze lepsza, autorka wprost przeszła samą siebie! Aczkolwiek na polską wersję pewnie nam przyjdzie nieco poczekać…

    • .::Patek::.
      Serdecznie witam :)

      Proza autorki jest coraz lepsza, przynajmniej tak wynika z mojej skromnej, póki co, znajomości z jej książkami („Panna w ogrodzie”, „Opętanie”), więc domyślam się, że najnowsze jej powieści mogą przebić to, co już znam. Niestety jestem skazana na polskie przekłady, ponieważ moja znajomość angielskiego i językowy kunszt Byatt nie pozwalają na zbytnie spoufalanie się ;)
      Ale nie wiadomo też, jakie dramatyczne kroki przyjdzie mi podjąć, gdy przeczytam już wszystko, co po polsku wydano z jej dorobku. A może doczeka się Nobla i całość jej prac u nas wydadzą, zaś moje lenistwo umysłowe zostanie nagrodzone? ;P

      • Świetnie opisałaś swoje wrażenia dotyczące „Opętania”. Tak, rzeczywiście polski tytuł nie oddaje istoty, ale jak by to lepie przetłumaczyć? Mi najbardziej nie podobało się usunięcie z tytułu „A Romance”, bo to też wielopoziomowy termin. Uwielbiam samą powieść, uwielbiam też wszystkie wpisy na blogach jej dotyczące. Tak jak piszesz, nie da się poruszyć wszystkich aspektów i każdy zwraca uwagę na coś innego. A „Opętanie” jako propozycja do klubu czytelniczego – świetny wybór!

        • .::Grendella::.
          Masz rację, że oryginał zawiera dodatkowo ten istotny podtytuł „A Romance”. Na co zresztą zwraca sama autorka we wstępie. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że Byatt to specjalistka od wieloznacznych przekazów, które muszą występować również w samym tekście powieści, a okazują się niewygodne w tłumaczeniu.
          Cała ta powieść zdaje się wezwaniem do przywrócenia słowom ich znaczeń, bez sztucznych nadinterpretacji fraz i suchych analiz składni.

  4. No właśnie, jaki ma dystans między dziełem/pisarzem a czytelnikiem/badaczem? Czy jest bariera, którą powinno się postawić, by nie stać się opętanym przez tekst wielowarstwowy i wieloznaczny? Czy można swoje życie przekazać fikcji?
    Doskonały tekst.

    • .::Nutta::.
      Byatt świetnie portretuje te wszystkie zależności. Kluczowe dla fabuły jest przecież odkrycie nowych związków między twórcą i jego dziełem, które wywraca do góry nogami wszelkie akademickie ustalenia badaczy. Jednak pułapką, w którą oni wpadli, nie są wcale braki w wiedzy na temat biografii pisarzy, ale odczytywanie tekstów wedle klucza teoretycznoliterackiej szkoły, nie zaś znaczeń języka, tych najprostszych i oczywistych.
      Myślę jednak, że autorka nie krytykuje literatury jako takiej, nawet tej zdolnej zawładnąć czyjąś wyobraźnią. Para młodych badaczy zdołała przecież w końcu odrzucić swoje skłonności do narzucania tekstom naukowej wykładni znaczeń, bo tylko tak mogli ujrzeć w twórczości poetów rzeczywistość: realne zdarzenia i żyjących niegdyś ludzi. Dotarli do sedna, dzięki bezpośredniemu odbiorowi. Ujrzeli piękno, zamiast analizy.
      Autorka popełniła chyba krytykę krytyki ;)

  5. Maiooffko, znakomita recenzja, chylę czoła! Gdybym nie miała tej książki na swojej liście „do przeczytania”, wpisałabym ją właśnie teraz :)

    • .::Eireann::.
      Dziękuję :)
      Początkowo byłam dość sceptyczna wobec wszędobylskich pochwał i zachwytów nad tą powieścią (zanim w ogóle zetknęłam się z prozą Byatt). Ale okazało się, że takie masowe uwielbienie bywa uzasadnione. Jak w przypadku „Opętania” :)

  6. Nareszcie porządna notka na temat TAKIEJ ksiazki, nadającej sie wlasiciwe na temat doktoratu z literaturoznawstwa. To najlepsza ksiazka Byatt z jaką mialam do tej pory do czynienia, uwazam ze The Children’s Book przy niej zasługuje jedynie na miano powieści poprawnej. Po przeczytaniu tego co napisalas stwierdziłam że chyba zbliża sie czas na powtorke lektury, mysle że mozna ja czytac i parenascie razy i ciagle bedzie zachwycac. A tłumaczenie, mimo wtopy z tytulem, uważam za bardzo sprawne, choc mowie to „w ciemno’, bez znajomosci tekstu oryginału.

    • .::Buksy::.
      O tym samym pomyślałam – ta powieść nadaje się na magisterkę bądź doktorat! A myślę, że ciekawie napisane opracowanie samo mogłoby odnieść sukces komercyjny :)
      Z wielką chęcią przeczytałabym Twoje refleksje po tej książce, więc zachęcam do takich powtórek. Paradoksalnie trochę, ale czuję niedosyt tego, co z niej wyniosłam (tam jest dużo więcej!), przy jednoczesnym przytłoczeniu całą tą mnogością nawiązań, aluzji i spostrzeżeń autorki.

    • .::Ultramaryna::.
      Mnie również dobór odpowiednio wzniosłych epitetów zmęczył w pewnym momencie, więc zdecydowałam się ominąć tak grząski grunt, bowiem owej litanii nie byłoby końca ;)

    • .::Iza::.
      Czytający zazwyczaj skupiają się na samej fabule, Byatt nie męczy odbiorców swoim przesłaniem, umiejętnie oplata wszelkie pomysły tkanką zdarzeń i postaci. Może gdybym nie czytała jej prozy wcześniej, to sama także nie szukałabym tym razem drugiego dna i głębszych treści. Ale to nie jest pisarka od snucia opowieści dla rozrywki mas ;)
      A czyta się „Opętanie” wyśmienicie – nie rozpisywałam się tym razem na temat jej stylu, bo niedawno wspominałam o nim przy okazji „Panny w ogrodzie” – zatem polecam gorąco! :)

Dodaj komentarz