Anna Małyszewa ZATRUTE ŻYCIE

Anna Małyszewa to absolwentka malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu oraz studiów w Instytucie Literackim im. Gorkiego w Moskwie. Z takim artystycznym bagażem wiedzy i doświadczeń obrała ścieżkę pisarską, zyskując w Rosji rozgłos jako autorka powieści kryminalnych. Podobno napisała ich jak dotąd ponad dwadzieścia (w Polsce wydano tylko dwie!), z czego kilka doczekało się już ekranizacji z uwagi na towarzyszącą im wielką popularność. Nieświadoma owych dokonań Małyszewy na gruncie rodzimym, a przede wszystkim nie znając jej prozy, sięgnęłam po „Zatrute życie” dość chłodno kalkulując w duchu, że po przeczytaniu będzie można tytuł ten bez żalu usunąć z półki. A tu figa z makiem!

Powieść Małyszewy nie jest typowym kryminałem. Może stanowić to jej zaletę i wadę zarazem. Jeśli za lekturę chwyta czytelnik oczekujący na pierwszym planie bystrego i charyzmatycznego detektywa odważnie tropiącego ślady zawikłanej zbrodni, to z dużą dozą prawdopodobieństwa dozna ów czytelnik rozczarowania, a może nawet zaniecha dalszej znajomości z prozą autorki. Pisarka nie wprowadza bowiem na arenę swojej powieści żadnego podobnego indywiduum, którego osobowość narzucałaby sposób prowadzenia dochodzenia czy zaskakującego rozwiązywania tajemnic, bawiącego i przywiązującego czytelnika do obranej formuły. Jest za to zadziwiająco prosto i zwyczajnie. Przeciętni są bohaterowie, szare są realia, wymierzaniem sprawiedliwości zajmuje się niemrawa milicja, a zbrodnia jest w gruncie rzeczy bardzo pospolitym przestępstwem. Tym bardziej budzi mój podziw wysnucie z tej burej nici tak zajmującej i wielobarwnej opowieści.

Motyw kryminalny zdaje się być dla autorki tylko pretekstem do zbudowania historii o ludziach, Moskwie i przemianach, tych na skalę społeczną, jak i mniejszych, osobistych. Fabuła rozgrywa się co prawda już w latach dziewięćdziesiątych, jednak korzeniami cała historia tkwi w odległych (a może właśnie nie?) latach siedemdziesiątych. Dwie epoki, dwa systemy, dwie młode kobiety u progu dorosłości. Ta współczesna próbuje dość nieporadnie rozwikłać losy tej starszej, idąc tropem pewnego pechowego obrazu. „Mieć czy być” w świecie komunałek i szarzyzny dnia codziennego wydaje się oczywistym wyborem, choć mieć szczęście nie oznacza przecież bycia szczęśliwym. Kreśląc ciekawe, wiarygodne portrety kolejnych postaci, Małyszewa pozwala zdarzeniom rozwijać się bez pośpiechu, zmienia perspektywy, nadbudowuje wątki, szczelnie wypełnia po kolei wszelkie luki. Rozwiązanie morderstw nie jest zaskakujące, ale też i cała zbrodnia, choć tak okrutna, stanowi tylko pewien element obyczajowego obrazka, ukazującego teraźniejszą Rosję i jej mieszkańców. Takich zwyczajnych, zatroskanych, przeżywających zawsze te same osobiste dramaty, tak teraz jak i kiedyś.

Zatrute życie” to warta uwagi powieść obyczajowa osnuta wokół kryminalnej zagadki. Mimo niezbyt rozbudowanego planu zdarzeń, historia Saszy i Łarisy przykuwa uwagę. To pewnie zasługa bardzo sprawnie poprowadzonej narracji – ta książka czyta się sama. Współczesna proza rosyjska, tak dobra w wydaniu popularnym, jest idealnym towarem eksportowym dla tego kraju. Jak tu nie polubić ludzi, którzy tak piszą?

Anna Małyszewa, Zatrute życie, Wyd. Dolnośląskie, 2007

3 thoughts on “Anna Małyszewa ZATRUTE ŻYCIE

  1. Maioofko, mój egzemplarz również nieprędko opuści półkę. Druga książka Małyszewej, ktorej tytul chwilowo wylecial mi z głowy, też jest świetna, chociaż zupełnie o czym innym, więc nie ma wrażenia ciągłej powtarzalności.

  2. .::Kasia.eire::.
    Przeczytaj koniecznie, jak będziesz miała okazję. Myślę, że się nie zawiedziesz :)

    .::Iza::.
    Druga jej książka u nas wydana to „Miłość zimniejsza od śmierci” – mam wrażenie, że same tytuły nie przydają tej autorce nowych czytelników. Twórcy telenowel mogą się jeszcze upomnieć o prawa autorskie do tak ‚zgrabnie’ ukutych haseł :))
    W każdym razie mam w planie sięgnąć po jej kolejne książki, a liczę też na to, że z czasem wydadzą ich w Polsce więcej.

Dodaj komentarz