WYJŚĆ Z TUNELU

april„Zrozumienie życia nie jest pocieszające, ale przeciwnie, przerażające. Oznacza utratę punktów odniesienia, które dotąd były oparciem: dobro i zło, prawda i fałsz, sprawiedliwość i niesprawiedliwość. Kiedy życie było tajemnicą, czyli poszukiwaniem, owe punkty odniesienia stanowiły pewniki pozwalające bez wahania obrać drogę, wyrazić określone sądy. Ale kiedy zdajesz sobie sprawę, że dobro i zło są punktami widzenia, podobnie jak prawda i fałsz, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, każda droga wydaje ci się niepewna, a każdy sąd arbitralny. Jedyną pewnością są twoje wątpliwości i samotność. Nie chciałabym wyjść z tunelu tylko po to, by znaleźć się w innym tunelu, dłuższym i ciemniejszym.” *

Jest w tym naprawdę wiele optymizmu – posiłkując się fragmentem znakomitego tekstu Oriany Fallaci, decyduję się znów napisać, choć jej słowa utwierdzają tylko w przekonaniu, że pisać nie każdy powinien. Jeśli nie potrafi się tego robić równie dobrze. Nie każdy w drobnym akapicie zdoła przedstawić równie prosto i klarownie jak włoska dziennikarka krążące mętnie myśli, by nabrały wartości dla innych (zakładając, że w ogóle mają jakiś sens wart przekazania). Czytanie dobrych książek powinno raczej skutecznie ustrzec przed pokusą publikowania własnych tekstów. Zdrowemu rozsądkowi mówimy jednak „Akuku!” – wszak to era blogera.
Do końca sama nie jestem jeszcze pewna, czy reanimuję właśnie tego trupa, czy tylko chciałabym rozproszyć ciszę i przewietrzyć kąty. A może i wspomnieć o kilku przeczytanych książkach wcale by nie zaszkodziło. Choćby w kilku zdaniach. By zachęcić do dobrych, choć akurat one same bronią się od lat i bez wstawiennictwa wątpliwej rangi klakierów. Przed słabymi uczciwie ostrzec. Tylko kto dziś wygra nierówną walkę z wszechobecnym marketingiem obwieszczających co chwila nowych geniuszy i arcydzieła?

Czytanie czytaniem, a książek przybywa. W księgarniach, w planach, a w konsekwencji i w domu. Na szczęście kocie darmozjady przeszły na dietę i można było nadwyżki budżetowe zainwestować w nowe regały.
Życie czytelnicze nie umiera więc wraz z hibernacją bloga. Tylko koty głodują, gdy w modelingu zastój.

IMGP7542
W serii Nowy Kanon systematycznie przybywa tytułów, a do mnie przemawia ich estetyka. Na czytanie beletrystyki ochoty zupełnie u mnie brak, i to od dłuższego czasu. Choć czasem jeszcze pomęczę jakiegoś nieszczęsnego autora. Za to teksty Magdaleny Grochowskiej to bardzo udane przerywniki dla innych lektur. Warto byłoby o nich więcej napisać, jednak czytanie o życiu intelektualnym na polskim podwórku w XX wieku to jedno, a spójne podsumowanie wrażeń z tej złożonej układanki losów i wzajemnych wpływów to już zupełnie inna sprawa. Z tych trudnych raczej i zniechęcających.

IMGP7545

Na Kronosa Gombrowicza wciąż zerkam nieufnie, jednak całe zamieszanie zmusiło mnie by w końcu przyjrzeć się jego dziennikom z bliska. Lektura na lata. Za to książka Deptuły powinna już teraz inspirować literacko i/lub kulinarnie, ale działa jedynie nasennie. A apetyt na teksty publicystyczne mam obecnie całkiem niezły, więc winię autora.

IMGP7546
Coraz częściej sięgam po opracowania historyczne, choć nie potrafię wyjaśnić tej zmiany upodobań: od babskich czytadeł ku wojennym statystykom. W każdym razie Timothy Snyder powinien być wisienką na tym torcie. I jako deser zostaje na bliżej nieokreślone „potem”, a tymczasem podziwiam dorobek Błońskiego, omijam szerokim łukiem Miłoszewskiego (kryminały zawsze były takie rozwlekłe i męczące?) i dużo obiecuję sobie po książce „Iksowie”. Dużo, bo rozmiary zobowiązują oczywiście.

IMGP7554
Listy Dąbrowskiej nie są przypadkowe (antologia Szczygła jak najbardziej). W kolejnych tekstach biograficznych dotyczących postaci z pierwszej połowy XX wieku osoba pisarki pojawia się jako jeden z najrozumniejszych głosów swojej epoki; wyprzedzająca swoimi uwagami opinie późniejszych historyków, choć często zdarzenia są niejednoznaczne a ludzie w ich obliczu mocno zdezorientowani. Intrygująca kobieta, która chyba jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

IMGP7550

Beletrystyka czeka na lepsze czasy, a tymczasem z czystym sumieniem polecać będę publikację Łazarewicza. Choć dla miłośnika książek niecodzienne jest opowiedzenie się za likwidacją dużej księgarni, to jednak po tym tekście (który sam w sobie nie jest wcale tak obszerny, jak sugerowałyby to wymiary całej publikacji) przyzwoitość nakazywałaby zawołać: Precz z księgarnią! Niech żyje księgarnia?

Majówka z książką.

* Oriana Fallaci, Wywiad z władzą, Świat Książki, 2012, s. 32

19 thoughts on “WYJŚĆ Z TUNELU

  1. Tia, jak Cię nie ma, to nie ma, a jak już wpadasz, to od razu człowiek może paść trupem na miejscu z zawiści :P Mogłabyś częściej wietrzyć kąty, mimo ewidentnej, jak sądzę, niewiary siłę swojego oddziaływania. Nie wszyscy bowiem dają się złapać na lep marketingu i chwilowych geniuszów :)

    • ZWL,
      Sama pierwsza pędzę, gdy tylko lep wyczuję ;) Niestety. Zaopatrzyłam się na ten przykład w nowe wydanie wyznań Krzywickiej, pewna, że skoro ładna okładka to i środek pełniejszy. A tu figa z makiem – ani jednego zdjęcia. A tekst aż się prosi o jakieś kotwice wizualne, bo kolejnych postaci, miejsc, rekwizytów przybywa w zastraszającym tempie. Rozczarowanie. Zwłaszcza, że to kolejne wydanie tej książki, dobrze przyjęty tytuł, warty dopracowania dokument epoki. Słabsza literacko Szaszkiewiczowa za to aż pęka w szwach od zdjęć, przez co zyskuje naprawdę dużo. A ile osób sięgnie po jej wspomnienia? Mimo wszystko ktoś się postarał, więc jednak można.

      • Krzywicką mam, i chyba nawet z fotkami. Podobnie zresztą jak Szaszkiewiczową, która nadrabia żywiołowością i humorem.
        Ja się oduczyłem latania do lepu, chyba że już naprawdę zapachnie czymś bardzo smakowitym. Napaliłem się na 100/XX, chociaż poczytałem minibooka z trzema tekstami i szału nie zrobiły. A mimo to zaryzykuję tę ciężko zarobioną stówkę.

        • Czyżby jedyne z trzech wydań Krzywickiej, którego akurat nie posiadam, było okraszone grafiką? Jestem skłonna szukać, tylko potwierdź :)

          Antologia Szczygła zanim jeszcze pojawiła się w księgarniach, już została obwołana wydarzeniem stulecia – jak tu nie uwierzyć :) Przeczytałam na razie kilkanaście tekstów i kiepskich jeszcze nie znalazłam. Choć nie każdy czytam z zapartym tchem. Za to każdy wstęp Szczygła to prawdziwa przyjemność, i czasem aż szkoda, że trzeba przejść do meritum, czyli reportażu właściwego :)

          • Moje wydanie – Czytelnik 2002 – zawiera wyłącznie zdjęcia Krzywickiej z różnych okresów i w różnych konfiguracjach rodzinnych plus kilka zdjęć Boya i jedno Iwaszkiewicza. Chyba nie warto sobie głowy zawracać.
            Po lekturze próbki też stwierdzam, że wstęp Szczygła ciekawszy od takiego np. Święcha :)

            • Przy Krzywickiej posiłkowałam się jej biografią pióra Tuszyńskiej, gdzie jest sporo fotografii. Jednak układ obu książek jest na tyle różny, że traktowałam to jako ostateczność. I naprawdę uprzykrzyło mi to lekturę.

              Pisałeś o Szaszkiewiczowej u siebie?

              • Szaszkiewiczowej jeszcze nie przeczytałem. Za to wyciągnąłem Krzywicką z półki i strawiłem pół godziny na kartkowaniu tego zbioru plotek, chyba sobie strzelę powtórkę :)

                • Krzywicka miała chyba ten komfort, że w momencie pisania wspomnień niewielu jej bohaterów mogło się już bronić i polemizować z czymkolwiek ;) Choć pierwszy „imbecyl” w stylowej opowieści retro – jaką sobie obiecywałam – trochę mnie zdezorientował.

                  A skąd w takim razie kojarzysz styl Szaszkiewiczowej? Można coś jej jeszcze przeczytać prócz tych wspomnień?

                  • Szaszkiewiczową sobie podczytywałem dla zaostrzenia apetytu. A teraz mi szkoda przeczytać w całości, bo nie umiem rozwiązać dylematu „mieć ciastko i zjeść ciastko” :)

                    • Takie ciastko można i kilkakrotnie podjadać ;) Szybko wchodzi i równie szybko ulatuje z pamięci. Ja mam raczej dylemat, czy trzymać ten tytuł na powtórki, czy to tylko miła paplanina wesołej staruszki, dobra na jeden raz. Ktoś mógłby mnie sugestywnie przekonać :)

  2. Dziwne, mi też beletrystyka nei za bardzo idzie. Obserwuję równeiż u siebie skręt w stronę historii, czyzby kryzys wieku, ekhm.. sredniego?

    W każdym razie mi niska częstotliwość odpowiada, jeśli czasem się pojawiasz, nie cierpię, jak ktoś publikuje 3 razy w tygodniu, nie do obrobienia dla czytelnika:).

    • Iza,
      Trzy razy do roku również nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem ;)

      Mam nadzieję, że to jednak nic trwałego, ta zmiana upodobań, bo jednak czeka na mnie jeszcze kilka klasyków powieści. Ale i biografii nagromadziłam pod dostatkiem, by przez kilka lat kryzysowych przetrwać w symbiozie z książką. Nie narzekam więc :)

      • Klasykę jeszcze trawię. Ale przy bardziej wspólczesnych powieściach coraz częściej stwierdzam, że co mnie to w zasadzie wszystko obchodzi:).

        W Twoim przypadku brak lektury błby równoznaczny z sytuacą, gdyby np. Mariah carey stwierdziłą, że nie ma co na siebie włożyć:).

        • Na pewno bywają dni, że tak właśnie pokrzykuje ze swojej garderoby ;)

          Klasyki nawet nie tykam, żeby nie psuć sobie pierwszego wrażenia obecnymi nastrojami. A fabuła współczesna wywołuje we mnie bardzo podobne odczucia, co u Ciebie. Może to zatem coś w powietrzu albo w wodzie? ;)

          • Podoba mi się takie wyjaśnienie, bo ja myślałąm, że to może po prostu objaw nadciągającej starościPPPP. Może to te chemitrails, którymi do upadłego ostatnio straszą w necie:).

  3. Są tacy, którzy chwyty marketingowe mają… w głębokim poważaniu, i ogromnie ucieszyłaby ich reaktywacja jednego z ulubionych blogów :-). Znowu wypatrzyłam w Twoich stosikach coś, co sama chętnie bym przeczytała… a coś już kurzy się na półce od miesięcy.

  4. Ja już się boję do Ciebie tu wchodzić, bo zawsze zbieram szczękę z podłogi!
    Mnie, dla odmiany, nie idzie z literaturą non-fiction, a miałam kilka podejść ostatnio i póki jestem skazana na beletrystykę. Ale urozmaicam sobie czas i sięgam po takie powieści, których się zawsze wyrzekałam i przed którymi się broniłam. Cóż, forsuję je aż miło, taki dobry mam na nie czas!

    Zastojami się nie martw, bo blogosfera naprawdę dużo potrafi wybaczyć – odczuwam to na własnej skórze od jakiegoś czasu, a wciąż przeginam ;)

    Pozdrawiam!

  5. Ach jakże mnie ucieszył nowy wpis na Twoim blogu! Jestem jego wierną fanką i gorącą wielbicielką, ślicznie proszę o częstsze notki -mnóstwo radości mi dają i jeszcze więcej czytelniczych inspiracji. Pozdrawiam gorąco- Anna.

Dodaj komentarz